sobota, 30 maja 2015

Konopie na receptę? Oczywiście! Od tego jesteśmy lekarzami, żeby zapisywać środki, które mogą pomóc



- Pacjent powtórzył mi rozmowę z poczekalni dużego ośrodka onkologicznego. Wszyscy opowiadali, że biorą konopie, sprowadzają, kupują, sami hodują. Tak jak kiedyś leczyli się torfem czy chrząstką rekina. Podziemie marihuany medycznej może być duże, bo cierpienie jest ogromne i ogromne są nadzieje - mówi dr Jerzy Jarosz, anestezjolog, lekarz bólu.
Piotr Pacewicz: Jak pan - lekarz, który leczy legalnym lekiem produkowanym z konopi - patrzy na zatrzymanie Jakuba Gajewskiego za sprowadzanie oleju RSO produkowanego z tej rośliny? Grozi mu nawet 15 lat więzienia. Czy popiera pan poniedziałkową manifestację na rzecz legalizacji marihuany medycznej?

Dr Jerzy Jarosz, anestezjolog, lekarz bólu, specjalista medycyny paliatywnej: Wcale mnie nie cieszy, że dyskusja o lekach toczy się w atmosferze sensacji. Zakazane środki obrastają mitem cudownego panaceum. Ciężko chorzy będą robić wszystko, by taki preparat zdobyć. Z drugiej strony, ruch protestu otwiera oczy na możliwość leczenia kannabinoidami.

Gajewski robi w pewnym sensie to samo co pan, czyli dostarcza pacjentom - głównie z nowotworami - olej zawierający psychoaktywną substancję THC.

- W głębi mojej lekarskiej duszy może się i cieszę, bo wiem, że taki produkt może pomagać. Tyle że odbywa się to bez żadnej kontroli. Ja podaję pacjentom Sativex, lek już nieźle przebadany, sam od sześciu lat biorę udział w badaniach klinicznych jego działania przeciwbólowego. Ma on tyle samo składnika psychoaktywnego THC co kannabidiolu CBD [najważniejsze dla medycyny składniki konopi], który równoważy efekt "haju". Podawany jest w aerozolu.


Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,17778992,Konopie_na_recepte__Oczywiscie__Od_tego_jestesmy_lekarzami_.html#ixzz3bcnA84qf


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz